O zakazach i nakazach w Singapurze krążą po świecie legendy. Nie wolno tego, nie wolno tamtego, a to trzeba bezdyskusyjnie. My spędziliśmy tutaj 24 godziny i możemy śmiało stwierdzić, że to nie są legendy, to są fakty i wydawać by się mogło, że lista dziwnych prawnych regulacji w tym kraju wciąż się wydłuża. Warto się z nimi zapoznać, żeby nie wpaść w tarapaty.
Najdziwniejsze zakazy i nakazy w Singapurze
- Nie wolno sprzedawać/kupować i żuć gumy do żucia. Przy śmierdzącym oddechu, proponuję miętówki.
- Spuszczanie wody po załatwieniu swoich potrzeb jest obowiązkowe. Może ci się zdarzyć kontrola policyjna w miejskich toaletach. Bądź czujny.
- Pozostając w temacie moczu – mam nadzieję, że zakaz sikania w windach cię nie zaskoczy.
- Jeśli jesteś w jakim stopniu ekshibicjonistą lepiej do Singapuru się nie przeprowadzaj. Chodzenie na po własnym domu nago jest tu zakazane.
- W miejscach publicznych się nie przytulamy bez pozwolenia. Mówię serio. Miłość to nie wszystko…
- Pluć też nie wolno.
- Nie wolno śmiecić na ulicy, a kary za śmiecenie zaczynają się na poziomie $1000 singapurskich. Nie warto.
- Zakaz palenia poszerzano regularnie od lat 70 o… nowy zakaz. Dziś palić można tylko w wyznaczonych do tego miejscach. I bardzo słusznie.
- Jeśli nie jesteś zbyt religijny, albo nie podoba ci się coś w religii innych, lepiej trzymaj język za zębami. Negatywne religijne komentarze są karane.
- Nie przedstawiaj nieznajomego, jako przyjaciela i nie udawaj że znacie się długo. To chyba mój ulubiony zakaz. Kłamanie o naturze naszego związku z drugą osobą jest nielegalne.
- Uważaj na darmowe wifi. Podłączenie się do niezabezpieczonej sieci uznawane jest tu za hakerstwo.
Przychodzą Wam do głowy inne nietypowe prawa panujące w różnych miejscach na świecie?
Jeśli podobała Ci się ta wyliczanka i okazała się przydatna– zostaw komentarz. Albo przekaż dalej! Będzie nam bardzo miło. Julia i Sam.
Zakaz chodzenia po zmroku w okularach przeciwsłonecznych – napotkane na plaży na Sentosie
Zastanawiam się tylko jak oni sprawdzają czy przestrzegasz tych reguł. Zwłaszcza na Twojej posesji i w WC? 😉
Tego nie wiem, ale znając ich mogą robić naloty 😉
Istne “zakazane miasto”. Ale zakazy zakazami, a jednak ja bardzo chętnie przeszczepiłabym na polski grunt te dotyczące czystości w miejscach publicznych…
A ja chyba nie tylko te… Kilka innych by się też przydało!
Zakazy zakazami, jednak w głupich prawach przodują jednak Amerykanie.
Np. jakich? Bo w Australii też jest tego trochę…
i zakaz przewożenia durianów w taksówkach i komunikacji miejskiej 😛
Mogę to zrozumieć! Walą, jak nie wiem 😉
Wcześniej słyszłam przede wszystkim o tych zakazach związanych z gumą do żucia.
Nakaz spuszczania po sobie wody ma sens 😉 Zakaz chodzenia po własnym domu nago to już trochę abstrakcja. Ciekawe, czy to dotyczy także np. małych dzieci 😉
Widząc, jak dziwny jest Singapur, może być tak że dotyczy też dzieci :/
Również z Singapuru: zakaz stawania na toalecie. Nie wiem czy oficjalny czy tylko w tamtym centrum handlowym, ale gdzieś mam nawet zdjęcie.
Nie wiem, czy zakaz stawania na toalecie to nie jest związany z różnicami kulturowymi, bo spotkałam się z nim nawet w Australii.