The Polish Place to piękne miejsce, idealne dla tych stęsknionych za Polską w Australii i dla tych, którzy chcą posmakować polskiej kuchni na końcu świata. Knajpa ze świetnymi widokami i noclegi z widokami na Great Dividing Range, w Queensland.
The Polish Place kiedyś
Do polskiej restauracji na Mount Tamborine zajrzeliśmy pierwszy raz 6 lat temu. Wtedy wyglądała zupełnie inaczej niż dzisiaj. Jakimś cudem ta drewniana chata postawiona na australijskim wzgórzu pachniała Zakopanem. W kominku nieśmiało hałasowały iskry, a ściany zdobiły łowickie chyba wzory. Po dźwięku otwieranego kapsla dało się poznać, że do szklanki poleje się zaraz zimny Żywiec, a na talerzu lądowały pierogi domowej roboty. Kolorowe papugi zdradzały, że to tropiki, ale porządku strzegły ustawione na dachu, rzeźbione bociany. Pod stołem szczekał jamnik.
The Polish Place teraz
Zmieniło się trochę. Budynek jest dzisiaj śnieżnobiały. I niby pachnie jeszcze nowością, ale także powoli zaczyna pachnieć polskością — The Polish Place wciąż jest naszą ulubioną polską restauracją w Australii. Mimo że inną niż kiedyś.
Restauracja The Polish Place została założona 36 lat temu przez Polkę, Panią Anię, i Australijczyka, Phila. W krajobrazowym miejscu niedaleko Gold Coast i Brisbane, podczas swojego miesiąca miodowego znaleźli działkę marzeń. I wtedy zaczęła się przygoda życia. Tu stanął rodzinny dom i kawiarnia, która ewoluowała z czasem w restaurację. Obok — kilka chatek do wynajęcia, bo właściciele chcieli dzielić się tym bajkowym widokiem.
Pożar
Pod koniec 2016 roku rodzinny dom i znajdująca się na parterze restauracja spłonęły (więcej o pożarze tutaj). W popiele ostał się zwęglony pieróg. Szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Znalezienie nowego pomysłu i odbudowanie miejsca zajęły kilka lat, ale od sierpnia 2019 roku The Polish Place znów przyjmuje gości.
Jest inaczej
Przez duże okna wpadają poranne i popołudniowe promienie. Wystrój jest dość nowoczesny, ale jednocześnie swojski. Kelnerka w ludowej spódnicy dorzuca do kominka, a druga za barem otwiera kolejne piwo — Żywiec, Okocim a może Perła? Brakuje kilku dekoracji, ale w małej galerii powoli przybywa eksponatów. Zwyczajnie potrzeba czasu. W menu są pierogi, chleb ze smalcem pomidorowa i sławna kaczka z jabłkami, która dostała kilka nagród. Kolorowe ptaszki i wiecznie głodne kukabury też zlatują się regularnie na posiłki. Jamnik (Ponchek) czuwa przy recepcji. Na dachu — rzeźbione bociany, a w głośnikach polska nuta.
Podczas odbudowywania, odświeżono również drewniane chatki ustawione tuż przy dolinie z widokiem na Great Dividing Range. Na górze — wygodne łóżko przykre pierzyną. Na dole — kominek i jacuzzi. Czy jest romantycznie? Tak! Również przy śniadaniu, które dostarczane jest w koszu pełnym smakołyków do samodzielnego przyrządzenia.
Za tym wszystkim te same cudowne dusze — rodzina Państwa Sowter.
Godziny otwarcia najlepiej sprawdzać bezpośrednio na stronie http://www.polishplace.com.au
Zajrzyjcie będąc w Queensland. Mount Tamborine to urokliwe miejsce, nie tylko dzięki polskiej restauracji. Warto wybrać się na spacer do jednego z wodospadów, do jaskini pełnej robaczków świętojańskich, w las deszczowy po haust najświeższego powietrza.
Fantastyczne widoki do pozazdroszczenia a ten zachód słońca po prostu zapiera dech.
Fantastyczne miejsce. Jestem ciekaw czy Australijczykom, też posmakowała polska kuchnia.
Byłam tam…łezka w oku. Nostalgia za przeszłością, którą pamiętam z książek, z dzieciństwa. Bardzo miłe chwile…
Piękny widok z tarasu. Papuzki jadły mi cukier z reki. A gdy jedną złapalem, to mnie dziobnęła ….
No, bo jak to łapać tak?! Dobrze Ci tak!
jednosladem nie jezdzilam nawet jako pasazer, wiec nie wiem, czy bym sie odwazyla
miejsce jest przepiekne, sama bym tam sie wybrala
wystroj, jedzonko no i od tych krowek chyba nikt bymie nie odciagnal
🙂 musisz koniecznie na motocyklu spróbować!!!
Już się nie mogę doczekać kolejnego wpisu, opisujesz to wszystko w niepowtarzalny sposób!
Dzięki 😉 Postaram się, żeby kolejny wpis pojawił się bardzo szybko!
Biedny Sam , sam pije piwo na tarasie . A ja sam w garażu !
M