Nasz skład niebawem powiększy się… o małego człowieka! Z takim wiadomości przychodzę do was dzisiaj. Tak, tak, nowy, wspólny etap życia, zwany rodzicielstwem (brzmi bardzo poważnie!) rozpocznie się dla nas za kilka tygodni. I coraz trudniej mówić i myśleć o czymś innym (generalnie coraz trudniej myśleć), więc to chyba dobra chwila, aby podzielić się wiadomością z wami. Chyba.
Krótka historia tej dłuższej przygody
Odkąd pamiętam, chciałam mieć bąbelka, a wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że uwielbiam dzieciaki i, gdyby zależało to tylko ode mnie, nasz skład powiększyłby zapewne niedługo po rozpoczęciu tej szalonej znajomości. Ale dla mnie tak ważna decyzja, jak sprowadzanie na ten świat nowego człowieka, nie leży po jednej stronie – chęci musiały zgrać się w czasie – a w trakcie też i moje nastawienie się zmieniło, bo zmieniło się wiele (jak to w życiu).
To nie była najłatwiejsza droga, zaliczyliśmy po drodze porządną wywrotkę (o której pewnie niedługo wam opowiem), a gdy byłam już przekonana, że pewnie nic z tego i ta droga wydłuży się jeszcze bardziej, kliknęło.
Obudziłam się rano i wiedziałam, że jestem w ciąży.
Potem budziłam się regularne ze strachem, czy ten stan wciąż trwa.
Miesiące od sierpnia do teraz nie były dla mnie najłatwiejszymi, a bycie w ciąży w moim przypadku nie jest bułką z masłem. Nie jest też najulubieńszym stanem w życiu, ale wciąż daje mi ogrom nowych bodźców, uczy i rozwija. I cieszy jak cholera, chociaż czasem sobie ponarzekam (czytaj – codziennie).
Ten czas ciąży buduje też nas – mnie i Sama. Bo po raz kolejny okazuje, jakiego fajnego partnera na życie znalazłam. Człowieka, który kocha, dba, uczy i rozwija się wspólnie ze mną. O nic więcej nie chciałabym prosić.
– Czy będziemy dobrymi rodzicami? – spytał mnie jednego dnia.
– Na pewno będziemy najlepszymi, jaki będziemy potrafili – odpowiedziałam.
Radość?
Ogromna.
Czy wiemy, co nasz czeka? Nawet jeśli nie, co z tego? Bardzo chcieliśmy być tu, gdzie jesteśmy teraz i jesteśmy otwarci na wszystkie zmiany. Bo zmiany bywają: przerażające na początku, bałaganiarskie w trakcie, fantastyczne na końcu. I wierzę, że dotyczy to każdej sfery życia.
Moja siostra powiedziała mi kiedyś, że nigdy nie ma dobrego czasu na dziecko. Zawsze jest coś – a to niepewność w stosunku do partnera, a to kariera, a to poczucie niedojrzałości. Do tej listy każdy dodałby pewnie coś od siebie.
Nie ma też dobrego czasu, żeby powiedzieć światu o dziecku – szczególnie w tej online’owej rzeczywistości. Jedni boją się początków, inni nie boją się wcale. Jedni chcą wykrzyczeć radość, inni trzymają ją w gronie najbliższych. Bo ciąża to prywatna sprawa i każdy mówi o niej tak, jak czuje i wtedy, kiedy czuje. Otoczeniu nic do tego, a decyzji (znów – w tej online’owej rzeczywistości) nie powinna wymuszać żadna forma poczucia obowiązku lub odwrotnie – mówienia sobie samu chcę, ale tego nie zrobię.
Długo zastanawiałam się, czy bobasowe newsy zostawić na później i co to później oznacza. I to chyba bardziej Sam niż ja poczuł, że to jest dobry moment.
A ja nie spodziewałam się, że tak dobrze mi to zrobi! Bo coś się nareszcie uwolniło.
Jak pewnie zauważyliście, zamilkłam trochę przez ostatnie miesiące – mniej pisania, mniej opowiadania, kilka kroków wstecz. Lubię dzielić się przemyśleniami i spostrzeżeniami z codzienności (także tej podróżniczej), a co by nie mówić, rosnący we mnie człowiek, stał się ważną częścią postrzegania tej codzienności i zwyczajnie trudno byłoby to ukryć, albo z tym ukrywaniem czułabym się źle (szczerość przede wszystkim). Łatwiej było nic nie mówić.
Inna kwestia jest taka, że moje totalnie życiowe niezorganizowanie przeszło teraz na inny level i czasem mimo chęci, zwyczajnie się nie da. Pewnie będzie tylko gorzej!
Ale… czuję się uwolniona! I fajnie mi z tym, że już wiecie.
Co teraz?
Czy to oznacza, że ten blog się zmieni? Oczywiście! Jak mogłoby być inaczej? Zmieniam się ja i zmienia się moja przestrzeń w sieci. Raczej zdziwić was powinno, gdyby wszystko pozostało tak samo. Ale nie czuję też potrzeby tłumaczenia, jak się zmieni. Zresztą, nie wiem tego. Nie wiedziałam, gdy w mojej samotnej podróży pojawił się Sam. Nie wiem dzisiaj.
Julia + Sam + …
Plus Wy! Mam nadzieję, że ruszycie z nami w ten nowy etap podróży, zwanej życiem.
Czekają was, same cudowne chwile. Życie obróci się o 360 stopni
180 😉
Piękna wieść! Trzymajcie się, to będzie piękna przygoda 🙂
Wspaniała wiadomość, przecudownie.
Gratulacje!!!! Życzę Wam dużo siły, dużo miłości, cierpliwości i odkrywania świata na nowo!!! <3 Dzieci pokazują nam zupełnie nowe życie i uczą nowego kochania, ale mimo czasami gorszych chwil, to będzie i tak najpiękniejsza przygoda w życiu. Przygoda podczas której, nie wielkie wydarzenia, ale małe kroki i małe gesty będą najpiękniejszymi wspomnieniami 🙂
Czekamy zatem na kolejnego kangurka !!! Do zobaczenia na ktoryms z australijskich placow zabaw 😛
Mocne uściski i moc serdeczności Jeleniej Góry !❤️
Gratulacje Julia i Sam ❤jak miło słyszeć takie fajne wiadomości
Nawet nie wiesz jak się cieszę. To wspaniała wiadomość. Gratuluję Wam i życzę samych pięknych dni. A blog tylko zyskał na kolejnym pięknym opisie. Julia masz talent do pisania i wiem że będziesz najlepszą mamą a sam tatą dla Waszego Maleństwa. Lepszych Rodziców nie mogło sobie wybrać.