Samotne podróże taki psychologiczny warsztat nad własnym “ja”.
Czego nauczysz się o sobie, podróżując solo
Samotna podroż dookoła świata zmieniła moje postrzeganie samej siebie i wiele mnie nauczyła. Do dziś wyciągam z tej podróży wnioski. Podróże w pojedynkę nauczą Cię więcej o sobie samym, niż może Ci się wydawać! Bo taki psychologiczny warsztat nad własnym “ja”.
1. Poznasz siebie na wylot
Podróż w pojedynkę to czas refleksji i przemyśleń. Głównie nad sobą. Są takie chwile, kiedy siedzisz sam i gapisz się na wzburzony ocean, albo obserwujesz miasto ze szczytu góry i wtedy przychodzą ci do głowy zaskakujące myśli. Zastanawiasz się, co właściwie o sobie wiesz, jakie wartości wyznajesz, jakie są twoje cele i plany, opinie i filozofia życiowa, zastanawiasz się nad tym, jak postrzegają cię inni. Zadajesz sobie milion pytań i znajdujesz milion odpowiedzi, i w końcu dowiadujesz się kim tak naprawdę jesteś.
2. Nauczysz się podejmować samodzielne decyzje
Zazwyczaj jest tak, że robimy coś, z kimś. Idziemy do kina, do knajpy, wyjeżdżamy na urlop. Kupujemy nowe buty, szukamy prezentów, wychodzimy na kolację. Dyskutujemy, zastanawiamy się, idziemy na kompromisy. Odpowiedzialność rozłożona jest co najmniej na dwa. A teraz wyobraź sobie, że jesteś sam ze sobą na końcu świata i to ty, i tylko ty, możesz zdecydować, co będziesz dziś robić i jak będziesz to robić. Nikt ci nie pomoże, nikt nie doradzi, nikt nie zdecyduje za ciebie. Nie możesz nie mieć zdania. Samotne podróże uczą dokonywać samodzielnych wyborów, a to nauka która przyda się na lata.
3. Pokonasz swoją niepewność i będziesz bardziej otwarty do ludzi
Jesteś introwertykiem i czujesz się głupio rozmawiając z nieznajomymi? W samotnej podróży każdy chociaż przez chwilę potrzebuje towarzystwa. Nie będziesz miał wyboru – będziesz musiał przełamać swoje strach. Nauczysz się nawiązywać nowe znajomości, nie będziesz się wstydził, czy krępował. Po prostu odezwiesz się do nieznajomego i zapytasz, jak się ma? To naprawdę nie takie straszne!
4. Nauczysz się odpowiedzialności za siebie i własne życie
To jest bardzo ważna nauka! I tu chodzi zarówno o takie bezpieczeństwo, żeby nikt Cię nie pobił ani nie napadł, jak i takie bezpieczeństwo psychiczne. W podróży zrozumiesz, jak ważny dla siebie samego jesteś i jak cenne jest Twoje życie. Niby banał, a jednak…
5. Nauczysz się być asertywnym
Co znaczy być asertywnym? A no znaczy, tyle że potrafimy wyrażać swoje zdanie i opinie, i jasno komunikować swoje potrzeby. Potrafimy odmawiać i się zgadzać. Zachowanie asertywne to po prostu zachowanie w zgodzie ze sobą, przy poszanowaniu tego, co myślą inni. Bo w życiu bardzo ważne jest, żeby w relacjach z otoczeniem, z przyjaciółmi, rodziną, nieznajomymi, potrafić wyznaczać swoje granice. Co się stanie, jak ich nie wyznaczymy? Inni wyznaczą je za nas. Podróżowanie w pojedynkę uczy asertywności na każdym kroku, a być asertywnym jest fajnie.
6. Przełamiesz blokadę językową
Też tak masz, że czasem głupio ci odezwać się w tym drugim języku? Gdy będziesz sam na drugim końcu świata, nie będzie ci głupio. Blokada zostanie sforsowana w ekspresowym tempie.
7. Wyjdziesz poza swoją strefę bezpieczeństwa
Nie lubisz jeść sam śniadania? Będziesz musiał. Nie znosisz długich podroży autobusem? Czasem nie będziesz mieć wyboru. W hotelu wolisz swój własny pokój z łazienką? Przykro mi, ale może się zdarzyć że pokój będziesz musiał dzielić z 5 innymi osobami. Ale podobno szczęście można znaleźć tylko poza własną strefą komfortu… A fajnie jest być szczęśliwym. Zaryzykuj. Poza comfort zone też może być całkiem comfort.
8. Zrozumiesz, że rodzinę i przyjaciół trzeba doceniać
Zrozumiesz, że za mało poświęcasz im czasu. Zrozumiesz, że czasem jesteś dla nich okropny, że czasem jesteś niesprawiedliwy. Zrozumiesz, jak wiele dla Ciebie znaczą i, jak bardzo ich potrzebujesz. A to wszystko zrozumiesz, jak się stęsknisz.
9. Nauczysz się być samodzielnym
Bo w życiu często ktoś nas wyręcza, a w takiej podróży sam ze sobą, jesteś zdany sam na siebie. Musisz sam zamówić kawę w knajpie. Musisz sam zarezerwować hotel. Musisz sam pójść do lekarza, jak trzeba. Musisz być samodzielny.
10. Zrozumiesz, że to twoje życie, i, że jest piękne, tylko musisz wiedzieć, jak je obsługiwać
I mogłabym tak wymieniać i wymieniać, bo podróże kształcą – to nie podlega dyskusji. A czego ciebie nauczyło podróżowanie? Nie tylko takie w pojedynkę, tylko w ogóle podróżowanie, jako takie. Jakie są najważniejsze wnioski, jakie wyciągnąłeś? Wiesz coś więcej o sobie? Zmieniłeś się w jakiś sposób?
A teraz przeczytaj te teksty:
Hej Julia,
Przeczytalem Twojego bloga (swietnie sie go czyta) aczkolwiek doszla do mnie jedna dosc istotna rzecz… W wiekszosci Twoja podroz dookola swiata nie byla wcale samotna. Wiekszosc podrozy w krajach do ktorych sie udawalas rozpoczynala sie od tego, ze ktos Cie odbieral, to kogos sie odzywalas, ktos Ci towarzyszyl. Czy planujac swoja podroz bralas pod uwage znajomosci w miejscach do ktorych sie udawalas? Pytam bo coraz bardziej mnie ciagnie do tego zeby w koncu oderwac sie od swojego zycia i cos w nim zmienic i zastanawiam sie jak to jest gdy jedziesz do nowego miejsca gdzie kompletnie nikt na mnie nie bedzie czekac.
Pozdrawiam
Jan
Kilka tygodni temu znalazłam tego bloga. Zawsze marzyłam o podróżowaniu, odkrywaniu kultur, ludzi, miejsc. Nadal marzę. Po przeczytaniu twoich postów czekam tylko na ukończenie osiemnastu lat i wyjechanie w podróż. Trzymaj się w Australii! (może za kilka lat się przez przypadek spotkamy!)
Zapraszamy! 🙂
Myślę, że podróż w pojedynkę jest łatwiejsza dla introwertyka niż ekstrawertyka. Bo introwertyk – wbrew temu, co się powszechnie uważa – nie jest ani osobą nieśmiałą ani zamkniętą w sobie. Introwertyk nie będzie miał problemu z komunikowaniem się z ludźmi zupełnie obcymi, bo nie na tym polega introwertyzm. Introwertyk będzie się cieszył z tego, że poznaje nowych ludzi, ale będzie się również cieszył chwilami, w których jest sam na sam ze swoją podróżą i brak znajomych twarzy przerażać go nie będzie 🙂 Wiem, co mówię. Jestem introwertykiem. I uwielbiam podróże na własną rękę 🙂
Stuprocentowa prawda!
Punkt 8. tez odnosi sie do dlugiej rozlaki i mieszkania daleko najblizszych.
My chyba jednak wolimy w dwojke, wlasnie chyba z powodow ktore wymienilas. Jest po prostu latwiej i razniej. Moze to wygodne, trudno :P.
Pozdrawiamy!
I my Was 🙂 we dwójkę 😉
Ja jeszcze takiej prawdziwie samotnej podrozy nie odbylam, ale mysle, ze podrozowanie ‘w ogole’ uczy tych wszystkich rzeczy, o ktorych wspomnialas. Wazne jest, by nie zamykac sie na doswiadczenia, spedzajac czas tylko w grupie znajomych, ale wlasnie wychodzic do ludzi i probowac nowego, cwiczac tym samym swoja asertywnosc. Bo przeciez, nikt nas do nieczego zmuszac nie musi:)
święte słowa 🙂
Haha, mnie jeszcze się nie zdarzyło samemu. Ale pewnie niedługo się przekonam o tych rzeczach 😉
czyli będzie samotna podróż?
Ja lubię podróżować we dwójkę, chociaż czasem potrzebuję chwili samotności. A co mi dają podróże? Ucieczkę od codzienności. To nie tak, że mam jakies nudne życie. Jest sobie jakie jest, ale w momencie wyjścia z domu w kierunku podróży przestaje się czymkolwiek przejmować. Nie myślę, że trzeba coś zrobić, iść do dentysty, zapłacić rachunek, umówić się koleżanką, iść na zakupy, naprawić radio itp. itd
Ale od codzienności nie ma co uciekać – trzeba ją urozmaicać 🙂
Zdarzało mi się podróżować samemu przed erą “Koralina” i choć to były krókie wypady to bardzo dużo z tego co piszesz samemu doświadczyłem 😉
A teraz już nie robisz samotnych wypadów. Bo ja mimo, że jestem w erze “Sam” staram się czasem wyskoczyć gdzieś sama
Ups, nie wpadłam na to! Śledzenie bardziej mi się kojarzy ze szpiegiem z krainy deszczowców – karamba! 🙂
Dziękuję, pewnie się jeszcze odezwę, jeśli nie masz nic przeciwko temu, choć w pierwszej fazie będzie to pewnie UE. Myślę o kierunku południowym, początek września. Pozdrawiam cieplutko.
🙂
Witaj Julio, jednak tu zaglądasz, nie sądziłam, że tak szybko się odezwiesz, dziękuję. Jak mówisz, że znak, to znak! Hm, to dość trudna sprawa, choć jest w moich myślach od dawna, to jednak wciąż brak konkretów, ale to chyba taka moja natura, “na później”. Pytasz jak ma wyglądać? “wsiąść do pociągu byle jakiego…” , może właśnie tak? To ewidentny bunt! Rozczytuję się w tym co piszesz, jesteś niesamowita, gratuluję. Czytam wszystko jak leci, po kolei, czyta się jak kryminał, po prostu wciąga. Generalnie chyba bym trasy nie ustalała, mam ochotę na podróż przed siebie, a ponieważ prawie nigdzie nie byłam, więc wszystko mi jedno co to będzie za kierunek. Pozdrawiam cieplutko. PS. Co to znaczy zostać śledziem?
Oczywiście, że zaglądam i czytam, i odpisuję na wszystkie komentarze i maile! I jest mi super miło, jak się pojawiają 🙂 I podtrzymuję – to na pewno znak! 🙂 Trzymam mocno kciuki za spełnianie marzeń i służę podpowiedziami, jeśli trzeba. Zostać śledziem, znaczy śledzić moją podróż 😉
Wow, moją samotną podróż niekoniecznie dookoła świata zaplanowałam na 2015 r. to są plany 3-2 letnie, ale czym bliżej realizacji tym wiecej obaw. Dziś “przypadkiem” trafiłam na Twoją stronę i myślę, że to znak! Czy tak będzie? Pozdrawiam i dziękuję, Twoja praca jest ważna.
Cześć Ela! To na pewno znak 😉 Jak ma wyglądać Twoja podróż?
Julio, to niesamowite, co napisałaś! Chce się wszystko rzucić (w cholerę) i jechać. Gdziekolwiek! Dokądkolwiek! Jest jednak pewne ‘ale’, a mianowicie, jeśli ktoś jest naprawdę bardzo, bardzo, baaaaardzo introwertyczny, to czy sobie poradzi? Zawieranie nowych znajmości? Przełamywanie strachów nie jest moją najmocniejszą stroną… Tak, czy inaczej- INSPIRUJESZ! Podziwiam Cię i przyłapuję się na myślach: ‘Czemu nie jestem taka jak ona? Tak bardzo chciałabym być otwarta na ludzi, na… świat’. Jesteś NIEZWYKŁYM człowiekiem!
Cześć Monika! Nie wiem na ile uwierzysz, ale… ja też nie zawsze byłam taka otwarta. To wszystko przyszło z czasem i z doświadczeniami. Po za tym to chyba trochę taka moja metoda na różne kompleksy… Spróbuj. Podróże, szczególnie w pojedynkę, leczą także z introwertyzmu 🙂 Serdeczne pozdrowienia z Australii!!!
Bardzo ciekawy i inspirujacy post. Ja bym dodal ze podroze ucza też szacunku do przyrody a zwłaszcza jej potęgi. Gdy tak człowiek stoi pod wielką góra to wtedy czuje się taki malutki.
jest dokladnie tak, jak mowisz…
Z przyjemnością przeczytałam Twój tekst. Bardzo trafny post. Jeszcze się nie odważyłam na samotną wyprawę, ale jestem przekonana, że podróz w pojedynkę daje najwięcej satysfakcji i pomaga dokładnie poznać samego siebie. Można robić to co się chce i kiedy sie chce, na nikogo się nie oglądać i nie czekać. To musi być piękne 🙂 Pozdrawiam
Jest piękne 🙂
Ja podróżowałam ale głównie były to wycieczki zorganizowane. Rok temu odowiedzieliśmy przyjaciół w Barcelonę, było bosko! Bo nikt nie popędzal, bo nikt nie mówił ze tutaj macie 5 min na zdjęcie, ze jak nie przyjdziemy punkt 17 to autokar odjedzie… :D. Teraz tak sobie uświadomiłam ze przez ten pęd mój mózg sie wyłączał i wiele nie zapamietywal. Mam nadzieje ze wyprawa do Thai sprawi ze podróżowanie i organizowanie wszystkiego samemu nas mocno wzbogaci. Mam nadzieje ze druga polowa będzie czerpać taka satysfakcję z tego jak ja i dostrzeże ze rzeczy materialne to nie wszystko w życiu! 😀
buziaki Juleczko dzięki ze jesteś
jestem pewna, że Was wzbogaci! I czekam niecierpliwie na relację!
Podziwiam,szanuję i w wielkim zauroczeniu śledzę Julio,Twoją podróż przez życie i świat; jednocześnie boleję,że nie mogłam z wielu ode mnie niezależnych powodów tkwić w jednym geograficznym miejscu,a teraz,no cóż……..pozostają mi relacje innych-pisz o tym nadal.PS.Z Twoich wojaży przywiozłaś S.
Zagdzam się calkowicie ze wszystkimi punktami. I uważam, że samotną podróż powinien choć raz zaplanowac sobie każdy, bo nie ma lepszej szkoły. Za mnie zawsze wszystko załatwiał mój mąż, to on planował podróż, załatwiał dokumenty, rozmawiał w obcych jezykach, bo ja nie umiałam, nie mogłam, wstydziłam się. Gdy wyjechałam sama nie miałam wyboru – musiałam: rozmawiać w nie do końca znanych sobie językach, martwić się o noclegi, o transport. Byłam zdana tylko na siebie. I super, bo dzięki temu dowiedziałam się, że jednak potrafię wszystko załatwić i zadbać o samą siebie. Nauczyłam sie być sama ze sobą i podejmować decyzje. Samotna podróż nauczyłą mnie, ze nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych 🙂
chyba powinnam była napisać ten post w duecie z Tobą 🙂