Do wylotu został mi dokładnie tydzień. Chyba zaczyna do mnie powoli docierać, co ja najlepszego narobiłam! Siedzę nad kanapką z pomidorem, której chyba z nerwów nie jestem w stanie przełknąć i rozmyślam… Gdzie będę, czy dam sobie radę, czy to na pewno dobra decyzja, jak się odnajdę bez rodziny i przyjaciół, co wydarzy się “tu”, kiedy ja będę “tam”. Ale z drugiej strony… Chcę, żeby już było “za tydzień”! Chcę jechać w świat, spełnić swoje marzenia, poznać siebie trochę lepiej. Chcę siedzieć na krawężniku i nigdzie się nie spieszyć. Chcę patrzeć w gwiaździste niebo i przypiekać się w pełnym słońcu. Chcę jeść na śniadanie świeże, soczyste owoce. Chcę poznawać ludzi i rozmawiać z nimi godzinami o wszystkim i o niczym. Ach… To wszystko jest już na wyciągnięcie ręki. Startuję z Bangkoku. Tam się rozpocznie moja przygoda.
15 rzeczy do załatwienia przed wyjazdem w podróż dookoła świata
1. Wykupić ubezpieczenie. Na szczęście wybrałam już jakie, a wybór wcale nie jest duży. W przeciwieństwie do kosztów… Wzięłam full opcję. Mam nadzieję, że się nie przyda, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
2. Podpisać u notariusza kilka papierków. Wracam pod koniec kwietnia, więc np. termin rozliczania podatku mnie ominie. Ktoś musi na tych papierkach w urzędzie, czy w bankach podpisać się w moim imieniu. Więc wybieram się do notariusza podpisać upoważnienie dla mojej siostry, żeby mogła za mnie rozdawać autografy.
3. Zrobić skany i kserokopie wszystkich dokumentów: paszport, dowód, prawo jazdy, prawo jazdy międzynarodowe, polisa ubezpieczeniowa, bilet.
4. Zrobić zdjęcia do wiz. Lepiej mieć aktualne w portfelu.
5. Ustalić limity w banku i uruchomić dodatkowe konto.
6. Pożegnać się z pracą, czyli oddać komputer, telefon, przepustki, podpisać ostatnie umowy i wysłać maila pożegnalnego. Juhu!
7. Kupić gaz pieprzowy. Zbóje, trzymajcie się z daleka. Tak będzie bezpieczniej. Dla was.
8. Zorganizować drugi aparat telefoniczny, żeby móc korzystać z tamtejszych tak taków.
9. Umówić się na manicure i pedicure.
10. Uzupełnić notes i telefon w dane kontaktowe do ambasad.
11. Zarezerwować nocleg w Bangkoku!!!
12. Jak najszybciej zrobić próbne pakowanie… Dużego plecaka. I podręcznego plecaka. Jak ja będę nosić dwa na raz?
13. Spotykać się, rozmawiać i cieszyć rodziną, przyjaciółmi i moją Franią, czyli labradorem, który tu będzie na mnie czekał. Jak ja będę tęsknić!
14. Zacząć chodzić wcześniej spać i wcześniej wstawać, żeby zminimalizować efektu jet lagu.
15. Zorganizować plan pisania postów na tego bloga. Jest tyle rzeczy, którymi już teraz chciałabym się z Wami podzielić! Muszę napisać coś o pomyśle na tą moją podróż, coś o biletach dookoła świata, o pakowaniu i organizacji. Jest naprawdę mnóstwo fajnych informacji.
Teraz to chyba muszę iść pomyśleć, o czym jeszcze zapomniałam. Przychodzi Wam coś do głowy?
P.S. Trzy dni temu stłukłam kolano. Na maksa. Potknęłam się o wspomnianą wyżej Franię. Kolano jest okrąglutkie i nabiera fioletowych kolorów. Chłodzę je okładami z mrożonej kapusty. Dobrze nie pachnie, ale chyba pomaga… ale nie o tym. Ostatnio wywróciłam się dwa lata temu. Raczej nie należę do tych, które wywijają orła przy pierwszej lepszej okazji. Pytanie brzmi, czy to jakiś znak, czy zwykła złośliwość losu?
Hej Julia! Post co prawda sprzed paru lat ale ciągle aktualny, wielkie dzięki za niego. Siedziałam dzisiaj w mojej ukochanej cukierni i patrzyłam na moje ulubione ciastko dokładnie tak samo jak ty te kilka lat temu na kanapkę z pomidorem 🙂 pocieszam się więc że to normalny stan. Za 10 dni wylatuję na NZ i kto wie gdzie jeszcze dalej, tak więc z jednej strony jest ekscytacja ale i mega stres. Zostały mi do załatwienia formalności, które dziekie Twojej liście powinny być prostsze. Czy przychodzi Ci może do głowy jeszcze coś co warto zrobić, a o czym nie wiedziałaś wtedy?
P.S. co do kolana- ja też nabawiłam się kontuzji i to na twarzy. Sądząc po tym jak wyglądał Twój wyjazd, biorę to jednak za dobry omen 🙂
Pozdrawiam
Kasia
Zerkam na niego i zastanawiam się, jak to odświeżyć!
Niedawno trafiłam na Ciebie, Twojego bloga, Twój fejsbukowy profil… i powoli odkrywam Ciebie i Twoje podróże! Co tu dużo mówić – nawet nie miałam okazji zastanowić się, czy wzbudzasz moją sympatię – to było tak natychmiastowe, jakbym Cię po prostu znała! Wychodzi na to, że teraz będziesz mi towarzyszyć w wolnych chwilach przy komputerze 🙂 Kto wie, życie zaskakuje, może kiedyś potowarzyszysz i osobiście – w końcu Australia jest na mojej liście! 🙂
Co się stało z Twoją Franią, czy przeniosła się z Tobą do kraju kangurów? 🙂
Pozdrawiam ciepło!
Cześć Aniu! Cieszę się, że się polubiłyśmy! Mam nadzieję, że nasza znajomość będzie się pozytywnie rozwijać 😉 Frania niestety została w PL pod opieką rodziców, przywiezienie psa do Australii to niestety bardzo trudna sprawa, i generalnie trudny temat dla mnie…
Taak, punkt 9 rządzi 🙂 Podziękuj Jessice Mercedes za “rozreklamowanie” bloga, dzięki niej tu trafiłam i… już mi się podoba 🙂 Może dlatego, że jesteśmy w podobnym wieku i ja też marzę o podróżach, z tą różnicą, że Ty TO już robisz a ja póki co nie mam odwagi… Będę zaglądać i trzymam kciuki za Ciebie gdziekolwiek jesteś 🙂 Zabawne,że piszę to komuś zupełnie obcemu, ale ciekawią i budzą mój cholerny podziw ludzie, którzy mają odwagę spełniać swoje marzenia. Powidzenia!
Jessy – bardzo dziękuję!!!! 🙂 Ona o tym wie, że dziękuję. Bardzo. Za wsparcie i inspirację. Cieszę się, że się podoba. Mam nadzieję, że będzie tylko bardziej. Pozdrawiam z Bangkoku!
jesli pedicur i manicur jeszce nie zrobiony(wazne z listy rzeczy do zrobienia przed podroza;-)to spokojnie mozesz zostawic to sobie na Bangkok.i skus sie koniecznie na masaz w Bangkoku-najlepsze remedium na zmeczenie po podrozy.
kosmetyki w Azji wszelakiego rodzaju w wiekszosci sa wybielajace(czasem trudno znalezc krem badz balsam uv bez silnego wybielacza skory),zatem warto zaopatrzyc sie przed podroza w mazidla
P.S. zazdroszcze(pozytywnie) podrozy! powodzonka!
warto zajrzec na blog http://careerbreak.pl/ , sporo praktycznych info
manicury już odhaczone, ale myślę, że w Azji gdzieś się wybiorę… Dziękuję za rady i czekam na więcej!
Julia, weź lasso taśmę 🙂 mówię poważnie! to się zawsze przyda, podobnie jak scyzoryk i tzw. “trytytki” 🙂 zajmują mało miejsca, a mogą Ci “uratować” życie 🙂
Lasso zakupione 🙂 dzięki Ewa!
jezeli nie masz jeszcze butów, to proponuje “Nike Free Run 3+”. Są jak kapcie. Mozesz chodzic bez skarpetki i nigdt Cie nie obetrą. Ja w nich chodze i biegam. Ale w Tajlandii, to i tak tylko japonki <3
Julia, zlosliwosc losku z tym kolanem 🙂
Komentarz do punktu 12: Jak spadochroniarz, jeden z tylu drugi w przodu 🙂
15) Apteczka. Szczepienia juz pewnie zrobilas 🙂 Krem przeciwsloneczny i najwygodniejesz buty jakie masz.Nie nowe!. Pewnie juz wszystko jest na liscie. Powodzenia. Czekam na wiecej!!!! 🙂
Pozdrawiam
Juranna
Lista jeszcze powstaje, więc wszelkie sugestie mile widziane! W innym wypadku będziecie mi dosyłać paczki 😉
podpunkt 6 i 9 my favorite! :*
nie wierz w zabobony! 🙂 opuchlizna zejdzie. jedziesz! 🙂
obczaiłaś jakieś strony dla backpakersów? pewnie sporo tam info dla podróżników, moja kumpela trzymala sie z backpakersami i tak podróżowala po Ameryce Płd.
weź zapas stoperanu 😉 w Tajlandii nie pij wody z kranu i lodu w napojach, tylko chłodzone. ale zemsta Faraona i tak pewnie Cie nie ominie ;)))
z noclegiem w Bangkoku chyba nie wyjdzie, laska sie nie odzywa – ale i tak lepiej w jakims hostelu, bo poznasz ludzi 🙂 Moja kumpela w.w. podróżniczka jest teraz w Londynie, wiec zapytam o nocleg…napewno przyjmie “swojego” ;)))
ale chcialabym pojechac z Tobą!
Obczaiłam chyba wszystkie strony i blogi. Nic innego nie robię przez ostatnie pół roku 🙂 Liczę na spotkania po drodzę. Ta podróż jest pod hasłem: są ludzie, których trzeba spotkać i miejsca które przy okazji można zobaczyć! Od wody będę się trzymać z daleka, obiecuję! Czekam na Ciebie w Meksyku Pola. Pakuj się!