
Wierzycie w magię listów? Ja tak. I obiecałam sobie, że zacznę je wysyłać. Bo to, co napiszesz w liście, ten atrament który wsiąknie w kawałek papieru, jest magiczny. To zostaje na zawsze. Piszesz, dotykasz kartkę, zaklejasz kopertę, rzucasz ostatnie spojrzenie na to, co w niej zamykasz, przyklejasz znaczek, potem ktoś przybija pieczątkę i taki list rusza w podróż. Ode mnie do Ciebie. Ta podróż nie trwa 30 sekund. Ta podróż trwa dni, czasami tygodnie. Taki list przechodzi przez setki rąk, mija granice, śpi i budzi się. Ma w sobie emocje i uczucia, które trudno przelać używając klawiatury komputera. I ta chwila, kiedy otwierasz skrzynkę, a tam czeka na Ciebie list. I to nie list z banku, czy z urzędu, tylko list od przyjaciela z drugiego końca świata. Kiedy ostatnio dostaliście list…?
Ale o skrzynkach na listy miało być, a nie o listach. Australijska skrzynka na listy to coś więcej. Z nieznanych mi jeszcze powodów właściciele skrzynek na listy nadają im tutaj przedziwne… formy. A ja, a właściwie my, postanowiliśmy te “formy” fotografować, bo skrzynki na listy w Australii są fascynujące. Więc za każdym razem, gdy podczas naszych podróży mijamy jakąś ciekawą skrzynkę, Sam dzielnie zawraca, robimy zdjęcie i tym sposobem uzbieraliśmy już małą galerię. Oto ona.
A żeby Wam się milej oglądało, Mr. Postman powinien lecieć w tle.
Po więcej skrzynek zajrzyjcie tutaj.
Cześć 🙂
Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, szukałam informacji o wizach do Australii (pracuję w biurze podóży), ale już wiem, że nie mogę się od niego oderwać! Czytam już chyba 10 post i zamiast pracować to zachwycam się Australią 🙂
Nigdy nie byłam na tym, jak opisujesz, pięknym i zadziwiającym kontynencie, ale im dłużej czytam Twoje opisy, ciekawostki i za co ją kochasz, tym bardziej uświadamiam sobie, że chyba powinnam spakować plecak i się ruszyć 🙂
Te skrzynki na listy są przecudowne, najbardziej urzekła mnie świnka! A kupy wombatów? Przejrzałam chyba z 15 stron z ich zdjęciami 😀
Zazdroszczę i podziwiam Twój zapał w zwiedzaniu, podróżowaniu i pogonią za miłością 🙂 Ja swoją spotkałam w liceum, w mieście, w którym mieszkam. Minęło już ponad 8 lat i nadal jesteśmy razem, więc wiem co oznacza “druga połówka pomarańczy” 🙂
Jeśli odczytasz ten komentarz, odezwij się do mnie, strasznie chciałabym dostać kartkę z Australii! Może nie mam takiej ciekawej skrzynki, ale ostatnio pocztówkę dostałam parę lat temu od przyjaciółki z Dębek 😉 Twoje opowieści są mi o tyle bliższe, że mieszkam bardzo niedaleko Milanówka!
Pozdrawiam i ściskam serdecznie z ciepłej Warszawy!
Odzywam się Paulina 🙂 Wyślij adres – kartka załatwiona! I dzięki za przemiły komentarz. Cieszę się, że Ci się u nas podoba! Czekamy w Australii na odwiedziny 😉
Ta krówka jest super:) fajny zbiór!
Dzięki 🙂
Mikrofalówka najlepsza 😉 ale kreatywny pomysł… Wspaniale musi być listonoszom w Australii. Czy tym postem, chcesz rozpocząć pisanie listów dla swoich czytelników? Takich z ociekającą jeszcze atramentem pieczątką z Australii ;p Ja chce, ja! Obiecuje się odwdzięczyć śledziami i ogórkiem kiszonym prosto z Polski ;p (jak już zatęsknisz, albo jeśli w ogóle hehe) Jak Ty mnie motywujesz J, co bym nie napisała, zawsze takie komentarze wychodzą tak ckliwie, ale to szczera prawda. Trzeba ruszyć tyłek. Pozdrawiam.
Kaśka… Skąd Ty wiesz, co? Ale jak już wiesz to dostaniesz list 🙂 Bo chyba czujesz tę magię. I ja Cię pozdrawiam! I czekam aż ruszysz tyłek do Australii!