Rozpościera się z 88 piętra. Z jednej strony widać zatokę, z drugiej góry. Wieżowce, domki, samochody, tramwaje i mnóstwo zieleni – to najlepszy widok na Melbourne.
Widok z Eureka Skydeck 88
Wcześniej, nawet nie przyszło mi do głowy, żeby się tam wybrać. Jakoś z góry założyłam (głupia ja), że Eureka Skydeck 88 to kiepska atrakcja turystyczna, którą nie warto zawracać sobie głowy. Jak bardzo byłam w błędzie! Widoki z 88 piętra budynku Eureka (najwyższego budynku w Melbourne) są zachwycające.
Z jednej strony widać błękitną zatokę i dobijające do brzegu promy z Tasmanii. Z drugiej rozciąga zielone pasmo górskie, wyznaczające granice miasta, które rozlewa się po horyzont i poprzecinane jest tu i ówdzie rzeką Yarra.
Melbourne jest wielkie. Jest wielkie i różnorodne. Ma strzeliste centrum, wybijające się wyraźnie z reszty krajobrazu, a reszta jest jakby cicha, spokojna, przystrojona bogato zielenią. Widać, że Melbourne to miasto, które idealnie wpasowało się w otoczenie.
Zobacz jeden z moich ulubionych miejskich widoków na świecie!
Eureka Skydeck 88 to atrakcja dostępna dla wszystkich. Bilet wstępu kosztuje $19,50, ale to dobrze zainwestowane wakacyjne fundusze. Za dodatkową opłatą można też wejść do przeszklonej kostki z przeźroczystą podłogą, na co mój lęk wysokości mi nie pozwolił. Ale… może kiedyś.
Eureka Tower to drugi najwyższy budynek w Australii i wciąż najwyższy budynek w Melbourne, ma 297 metrów i 92 piętra. Jego złoty czubek łatwo zauważyć z daleka.
Lubicie takie punkty widokowe na miasto?
Odwiedziłam Skydeck (razem z ‘przeżyciem’ w szklanej kostce) sześć lat temu. Wchodząc do mleczno-szklanej windy nie wiedziałam na co się piszę! Mam ogromny lęk wysokości. Razem ze mną i tatą była w środku paczka turystów z Chin. Zaraz po tym, kiedy winda wysunęła się z budynku, a mleczna ściana się zbiła, damska część wycieczki z Chin wydała z siebie głośny pisk. Wszyscy faceci umierali ze śmiechu, a ja razem z Chinkami chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce 😉
Mimo wszystko bardzo cieszę się z tego doświadczenia. Jedyny minus jest taki, że nie wolno robić zdjęć będąc w szklanej windzie. Po wyjściu można zakupić te zrobione przez ukrytą kamerę. Do dziś trzymam bransoletkę “I survived the Skydeck”!
🙂 I przynajmniej na długo to zapamiętasz!
Nie zwiedziłem wielu takich miejsc, ale moim zdecydowanym faworytem jak do tej pory jest punkt widokowy w John Hancock Center w Chicago. Wrażenie niesamowite zarówno w dzień jak i po zachodzie słońca 😉
Zapisuję na liści marzeń 🙂 Dzięki Stasiek.
Skydeck jest drugi zaraz po Q1 w Gold Coast. Obydwa budynki były budowane w mniej więcej tym samym czasie. Historia jest taka, że Q1 miał być najwyżzsy, lecz Skydeck zaprojektowali ciut wyższy. w QLD postawili na swoim i dobudowali iglicę na Q1, której czubek jest wyżej niż dach skydeck’a.
Dobrze, że jesteś na posterunku Karol 🙂 Dzięki za informacje!