Masz do wyboru – to, co podadzą Ci w barze na szybko, albo coś co ugotujesz w domu. Co jest lepsze – wyjazdy z biurem podróży czy te na własną rękę?
Wyjazdy z biurami podróży
Z biurami podróży jeździłam z wygody. Nic prostszego przecież niż wykupić wycieczkę, spakować walizkę i wyjechać, niczym się nie martwiąc. To jest właśnie to, o czym marzy, większość tych zziajanych pracą, czyż nie? Niczym się nie martwić i odpocząć.
Biura podróży serwują nam na tacy pyszne dania w postaci wakacji w Meksyku, Egipcie czy na Sri Lance. Łechcą nasze podniebienia, spełnianiem marzeń o miejscach z pocztówek.
Mam na koncie pare zorganizowanych wyjazdów, też takich all-inclussive. Nie musiałam wówczas myśleć o szukaniu biletu, ubezpieczeniu, rezerwowaniu noclegów czy miejscach, które warto zobaczyć. W ofercie wszystko już było. Jechałam na leniwe wakacje – w pełnym tego słowa znaczeniu. I było fajnie.
Nie umiałam robić tych wszystkich rzeczy, które wymieniłam – nie umiałam szukać biletów, wybierać dobrego ubezpieczenia, rezerwować noclegów i decydować, co warto zobaczyć. A może mi się po prostu nie chciało? Miałam do tego prawo i na to właśnie ochotę. Nic nikomu do tego.
Ale pewnego dnia wygrała ciekawość, ciekawość czegoś nowego…
Pierwsze wakacje na własną rękę zorganizowałam sobie… wyjeżdżając w sześciomiesięczną, samotną podróż dookoła świata.
Źródłem mojej wiedzy był, wtedy jeszcze nie tak bogaty w nią jak dziś, internet. Musiałam nauczyć się tych wszystkich rzeczy – szukania biletów, ubezpieczenia, rezerwowania noclegów i decydowania, co chcę zobaczyć. Musiałam, ale trochę mi nie wyszło.
Jedyny sukces jaki odniosłam to znalezienie biletu dookoła świata, który wtedy był dla mnie czymś idealnym. Wyjechałam. Ubezpieczenie wybrałam beznadziejne i potem przez dwa lata walczyłam o odzyskanie odszkodowania, nie zarezerwowałam sobie nawet pierwszego noclegu, ani nie przeczytałam żadnego przewodnika. To były najfajniejsze miesiące mojego życia, pełne błędów, które nauczyły mnie być najlepszych agentem turystycznym dla siebie samej.
Dziś większość wakacji organizuję na własną rękę. Wreszcie nauczyłam się – szukania biletów, ubezpieczenia, rezerwowania noclegów i decydowania, co chcę zobaczyć. Nie zajmuje mi to już za dużo czasu – mam wprawę. Gotuje szybko i smacznie.
Czy biura podróży są jak fast foody?
Biura podróży są jak fast foody – karmią Cię kiepską papką, w prosty sposób zaspokajając Twój głód. Nie musisz się martwić czy hamburger będzie dziś taki jak kiedyś, bo on zawsze jest tu taki sam. Nie musisz się martwić czy serwetki są w torbie, bo zawsze są. A czasem nawet trafi Ci się zabawka w zestawie, albo cola gratis. Korzystasz, czemu nie? Każdy czasem lubi fast foody. Ja też.
Obok fast foodów, są ekskluzywne restauracje, na których stać niewielu, ale te podają już to, co niby zdrowsze i łatwiej się trawi. Tam już naprawdę o nic nie musisz się martwić, na koniec poczęstują Cię jeszcze nalewką na trawienie. Pycha!
Ale ostatnio tak liczne są te promujące zdrowe odżywanie. Spychanie fast foodów do rynsztoka, jest teraz w modzie. One są „fe”! Lepiej pójść tam, gdzie podają organiczne żarcie. Pyszne, takie „butikowe”, często wcale niezbyt tańsze niż w ekskluzywnych restauracjach. Ale sałatka zrobiona jest tu z pomidorów wyhodowanych w ogródku kucharza. Dostarczają smaków, które nigdy nam się nawet nie marzyły, kulinarnych wzlotów, w odkrywaniu miejsc, a do tego obsługę, z którą jakoś się zaprzyjaźniamy. Jeśli jakiś składnik dania nam nie pasuje, bez problemu dostosują je do naszych potrzeb.
Biur podróży mamy tyle, co reastauracji -są te zwykłe, popularne, masowe, są takie bardziej na „tip top” i są też wersje hipsterskie.
Ale co z tego jak wciąż najsmaczniejsze i najzdrowsze są rzeczy domowej roboty?
W restauracjach, jakiekolwiek by nie były, dobrze zjeść czasem. Na co dzień lepiej stołować się u siebie. A jak ktoś nie umie gotować? Hmm… może się nauczyć?
Jak zorganizować samodzielne wakacje
1) Zastanów się, gdzie chcesz jechać
i… zdecyduj się na max. 3 opcje. Musisz mieć z czego wybierać, ale bez przesady.
2) Poszukaj tanich biletów, ofert dobrych linii lotniczych
tak, żebyś nie narobił sobie kłopotów jeszcze przed startem. Dwie wyszukiwarki, z których lubię korzystać to: skyscanner i momondo.
3) Sprawdź kwestie wiz, szczepień i bezpieczeństwa
4) Wtedy pomyśl – kiedy?
Tylko bycie elastycznym pozwoli Ci nie zbankrutować na samym początku, a jeżdżenie poza sezonem sprawi najwięcej frajdy.
5) Poszukaj noclegu
przynajmniej na początek, chociaż jeżdżenie w ciemno też nie jest takie złe. Gdzie? Możesz skorzystać z dwóch wymienionych wyżej wyszukiwarek, ale moje ulubione miejsca to Booking.com i Airbnb.
6) Nie zapomnij o ubezpieczeniu
7) Zastanów się jak chcesz zwiedzać i co chcesz zobaczyć
Stwórz sobie przepis, ale potem pozwól sobie na modyfikacje. No chyba, że wolisz gotować bez?
8) Sprawdź lokalne biura podróży
które pomogą Ci zorganizować wycieczki już tam na miejscu. Czasem szybciej kupić coś w sklepie niż wyhodować w ogródku.
Wiadomo – są wśród nas lepsi i gorsi kucharze, ale nigdy się nie przekonasz, do której grupy należysz dopóki nie spróbujesz. A jeśli już kiedyś zatrułeś się własnym daniem – lepiej idź do restauracji. Dobry przewodnik jest jak dobry kucharz, a dobre biuro podróży jak świetna restauracja. Ja lubię chodzić do knajp. Dobrych. A najbardziej lubię jeździć po swojemu. Nie dajcie sobie wmówić, jak macie podróżować!
Smacznego 😉
UWAGA: Nie jestem przeciwniczką wyjazdów z biurami podróży. Wręcz przeciwnie – uważam, że niektóre biura mają świetne oferty, a gdy umiejętnie je wykorzystamy możemy na tym tylko zyskać. Jedyne do czego namawiam, to do poszerzania horyzontów i wychodzenia poza swoją strefę komfortu. Z tego samego powodu namawiam Was też do wyjechania na wakacje chociaż raz bez wiedzy o miejscu, do którego jedziecie i bez czytania przewodnika, co nie znaczy że uważam, że przewodniki są złe.
Mam wrażenie, że kiedyś wakacje z biurem podróży były bardziej popularne. Ja od dawna podróżuję na własną rękę, nawet w odległe zakątki świata. Logistycznie na początku było ciężko, chociaż już po pierwszej, dłuższej podróży (Argentyna) przekonałam się do tego sposobu podróżowania! Chociaż nie ukrywam, raz na 2-3 lata kupię ofertę all inclusive, ale to wtedy gry potrzebuję porządnie naładować akumulatory leżąc cały tydzień na plaży 🙂
Ja uwielbiam Australię, więc może kiedyś się do Was odezwiemy z żoną 🙂
Nigdy nie byłam na wakacjach all inclusive. Zawsze planuję wszystko sama i uważam, że to dużo lepsze wyjście. Planuje wolny czas tak jak chcesz i możesz zobaczyć to co Ty chcesz. Nie musisz dostosowywać się do grupy
Dla zorientowanych osob to jest proste, jak zaczynalam podrozowac to kilka wycieczek latalam z biurem podrozy, teraz juz sama organizuje sobie wszystko. Lot czarterowy (mozna ciekawe oferty ustrzelic w biurach, ja latam z Enter Air), jest weiksza swoboda planowania wycieczek czy zwiedzania czy wyboru hotelu 😉
Ja już od jakiegoś czasu podróżuję na własną rękę i nie żałuję. O wiele lepiej na tych wychodzę, niż gdy jeździłam z biurem.
Ciekawa metafora tych wakacji z biurem podróży kontra tych organizowanych indywidualnie.
Moim zdaniem jednak każde wakacje (nawet takie z biurem podróży) mogą być “zdrowe” i “samodzielnie przygotowane”, bo przecież nikt nie powiedział, że trzeba siedzieć 24 godziny na dobę w hotelu.
Biura podróży ułatwiają życie, bo serwują w pakiecie wszystko co wyżej opisałaś (przelot – często przeloty czarterem są tańsze niż zwykłymi liniami lotniczymi – zakwaterowanie, ubezpieczenie, czasem wyżywienie – w lepszych cenach niż jak połączymy to indywidualnie, bo na każdą z tych usług mają naliczony grupowy rabat), ale to nie znaczy, że ograniczają kreatywność. Na miejscu wszystko zależy od inwencji turysty – można zwiedzać dowolne atrakcje, jeść gdzie się podoba, kupić bilet na autobus i zwiedzić całą okolicę, albo bilet na prom i pojechać gdzieś dalej.
To generalizacja, że biura podróży sprzedają “fast-foodową” ofertę, bo większość osób, które kupują w biurze takiej oferty szuka. Ale można też kupić sam przelot, można kupić sam hotel bez wyżywienia, wcale nie trzeba zwiedzać z wycieczkami fakultatywnymi. Wakacje zależą od tego, kto zwiedza i co zwiedzać lubi. 🙂
Wszystko jest zawsze w jakiś sposób subiektywne i generalizujące. Ale cel był inny – zachęcenie do zrobienia czegoś chociaż raz inaczej niż zawsze. Sama jeździłam z biurami podróży, było fajnie, ale spróbowałam czegoś innego, na różne sposoby i myślę, że fajnie próbować 🙂
Bardzo fajne porównanie Julia!
Ja uwielbiam podróże samodzielne, tak samo jak uwielbiam coś ugotować. Czasami jednak mam tak ogromną ochotę na KFC, że nic domowego nie jest w stanie mi zaspokoić głodu – i w podobny sposób lubię jak ktoś coś dla mnie zorganizuje – zazwyczaj jest to kilka dni w ciągu długiej podróży, ale jest to bardzo fajne 😉
🙂 Cieszę się, że się rozumiemy 😉
Nigdy nie uważałam i mimo wieloletniego już podróżowania na własną rękę nadal nie uważam, żeby jakieś wyjazdy były lepsze lub gorsze. Każdy podróżuje jak mu wygodnie i jak ma ochotę. Można zachęcać do samodzielnego podróżowania, sama to robię, ale nie zgadzam się, że jak ktoś jedzie z biurem to dostaje fast food: gorzej, widzi mniej itd. Wszystko zależy od biura, przewodnika, rezydenta i samego Klienta.
Poza tym biuro podróży na cały wyjazd to fast food, ale lokalne na miejscu jest ok?
O! Przypomniałaś mi Evi o wklejeniu w tekście linku do jednego z najważniejszych tekstów na tym blogu 🙂 https://juliaandsam.com/nie-dajcie-sobie-wmowic-jak-macie-podrozowac/ Zgadzam się w 100% – niech każdy jeździ jak chce. I masz racje – wszystko zależy od biura, przewodnika, rezydenta, tak samo jak od: restauracji, kelnera i kucharza. A tytuł jest trochę przewroty 😉
No, zjeżyłam się, jak przeczytałam tytuł, ale potem mi przeszło. to prawda, organizacja wyjazdów na własną rękę jest fajniejsza, daje większe możliwości poznania, elastyczność, sprawia więcej frajdy… Ale nie zawsze się da na własną rękę. Ja mam na koncie podróże i takie samodzielnie zorganizowane i te z biurami podróży – w tym drugim przypadku nigdy wakacje all inclusive ale raczej wycieczki objazdowe, gdzie tak wiele zależy od pilota. Ale jak się trafi dobry to i zorganizowane wakacje mogą być wspaniałe 🙂 Tak jak moja Kuba ostatnio… Nie miałam czasu, możliwości organizować nic samodzielnie, w dodatku znalazłam po długich poszukiwaniach program mi odpowiadający i dzięki temu, że transport był biurowym autokarem to byłam w stanie zobaczyć dużo więcej przed te dwa tygodnie z biurem, niż mogłabym w tym samym czasie zobaczyć samodzielnie, bo dojazdy, bo niedogodne połączenia, bo autobusy, bo czekanie… a tu wszystko zorganizowane jak w zegarku 🙂
😀 Tak miało być trochę przewrotnie w tytule Ewa. Dobrze, że się udało. Masz rację – tak jak nie da się w domu zrobić prażonych skorpionów czy sushi z płatkami złota 😉 Wakacje all inclusive czasem też są fajne… ten drink z palemką i błogie lenistwo…
Samodzielne zwiedzanie jest lepsze, ale trzeba wszystko dobrze zaplanowac i podliczyc – np. komunikacja w niektorych miastach jest droga, wejsciowki i jedzenie rowniez – zeby nie bylo niemilych niespodzianek.
Nam sie nie zdarzylo jeszcze jechac z biurem mimo duzej liczby wyjazdow i jestesmy zadowoleni jak dotychczas – chociaz Australia i Nowa Zelandia chyba jednak zdecydujemy sie na biuro i wycieczke zorganizowana.
Nie trzeba 🙂 W Australii i Nowej Zelandii wyjątkowo łatwo samemu 🙂