Czy wyjazd na kemping z kilkumiesięcznym dzieckiem to dobry pomysł? Czy warto kempingować z bobasem, będąc w Australii? I jak to wszystko zorganizować, aby mieć z takiej podróży dużo frajdy?
Uwielbiamy odpoczywać blisko natury. To na kempingu czujemy się swobodnie i łapiemy najgłębszy oddech. Gdy na świecie pojawił się nasz syn, Hugo, zastanawialiśmy się, jak dostosować takie wyjazdy pod nasze wspólne, nowe potrzeby, bo wiedzieliśmy, że coś musi się zmienić — udawanie, że z dzieckiem będzie tak samo, jest stratą czasu — w rodzinie rusza zupełnie inna dynamika niż w parze. Wiedzieliśmy też, że nie odpuścimy, bo biwaki są dla nas zbyt ważne! Nie baliśmy się, tylko szukaliśmy dobrych rozwiązań.
Na pierwszy kemping pojechaliśmy, gdy Hugo miał 4 miesiące. Na kolejny, gdy skończył sześć. Było zupełnie inaczej niż kiedyś. Było zupełnie inaczej cudownie. I tak — było warto.
Jak dostosowaliśmy sposób kempingowania do dziecka?
Wybraliśmy przyczepę kempingową zamiast namiotu
Przez długie lata spaliśmy w namiocie na dachu naszego auta. To doskonały wybór na podróże po Australii. Takie rozwiązanie daje swobodę, poczucie bezpieczeństwa (a dokładnie złudne poczucie, że pająki, węże i skorpiony zostają na poziomie zero) i nie jest zbyt kosztowne.
Uznaliśmy jednak, że przy maluchu to się nie sprawdzi. Noszenie bobasa po drabinie w tę i z powrotem, niepewność, czy na górze będzie wystarczająco miejsca dla trójki, czy zasuwane na suwaki ścianki są wystarczające mocne itd. Za dużo pytań, na które nie znaliśmy odpowiedzi.
Rozważaliśmy zakup zwykłego namiotu (nadal zresztą szukamy dobrego, bo chcemy mieć porządny, „przenośny” zestaw), ale koniec końców stanęło na wypożyczeniu przyczep, a dzięki stronie Camplify jest to w Australii dość proste.
Camplify to portal, gdzie prywatne osoby wystawiają swoje campervany i przyczepy kempingowe na wynajem — w końcu nie każdy sympatyk biwaków jest w terenie non stop! Sprawdźcie, jako alternatywę do wypożyczalni.
Dotychczas wypróbowaliśmy: starą, klasyczną przyczepę odrestaurowaną przez naszego znajomego, tzw. camper trailer (czyli małą przyczepę z namiotem takim jak dachowy) i kilka dużych, w pełni wyposażonych bestii. Każda ma swoje dobre i złe strony.
Klasyk to klasyk! Z mini bobasem naprawdę nie potrzeba wiele więcej niż wystarczająco duże łóżko, aby spać razem.
Camper trailer to dobra opcja na bardziej dzikie i mniej dostępne tereny, chociaż rozstawianie i składanie, szczególnie gdy na miejsce dojeżdżasz dość późno, jest zbyt czasochłonne — przy bobasie warto stawiać na proste rozwiązań i nie kombinować.
Wspomniane bestie — no to już raj! W sumie, jakby było się w domu. Jest łazienka, kuchnia i wystarczając dużo miejsca, żeby pełzać. Większe dzieci będą się bardzo jarać.
Zdecydowaliśmy się na kemping blisko domu, w miejscach, które znamy
Pierwszy wyjazd na kemping z maluchem był pełen niewiadomych. Przy drugim czuliśmy się nieco bardziej pewni siebie, ale wciąż wygrywała niepewność. Dlatego wybraliśmy miejsca, do których dojazd nie zajmuje więcej niż dwie godziny — łatwo wtedy wrócić, gdyby coś poszło nie tak. Znaliśmy pola, na których się rozbiliśmy. Byliśmy tam kilka razy i wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Rzucanie się na głęboką wodę w tym przypadku, uważaliśmy za złe.
W obydwu miejscach były toalety i prysznice — bardziej dla mnie niż dla małego Hugo.
Pojechaliśmy na krótką wyprawę, ale niespieszną
Nie chcieliśmy wyjeżdżać na zbyt długo, ale wyjazd na jedną noc również odpadał, bo to za dużo roboty. Trzy noce wydawały się optymalne. Pierwszego wieczoru wszyscy się adaptowaliśmy — ja zawsze słabo śpię pierwszej nocy, tak było i tym razem. Dla Hugo też było dużo bodźców. Kolejne dni i noce były lepsze. Prawdą jest, że z dzieckiem dzieje się dużo, ale potrzeba też dwa razy tyle czasu, żeby się ogarnąć i dość do punktu, w którym da się złapać, chociaż pół oddechu.
Przygotowaliśmy część posiłków w domu
Przy pierwszych wyjazdach Hugo wciąż jadł tylko mleko z piersi i było to bardzo, bardzo wygodne. Musieliśmy jednak zadbać o złagodzenie mojego wzmożonego apetytu. Zazwyczaj, gdy wyjeżdżamy na biwak, stawiamy na proste dania, a jedzenie na pierwszy dzień przygotowujemy jeszcze przed wyjazdem. Tym razem przygotowałam posiłki na większość czasu.
Gdy Hugo nieco podrósł i zaczął smakować w innych daniach niż mleko, przed wyjazdem zaczęłam robić jedzenie, które sprawdzi się też dla niego. Na co dzień gotujemy tak, abyśmy wszyscy mogli jeść to samo. Podobnie robimy, szykując się na wyjazdy.
Wyjechaliśmy z grupą znajomych
Na wszystkich dotychczasowych kempingach z naszym dwulatkiem byliśmy ze znajomymi. Ktoś, kto ponosi trochę maleństwo, albo popilnuje śpiącego dziecko to zbawienie dla rodziców niemowlaków i w domu i w drodze. Większemu dziecku natomiast przyda się towarzystwo — wiadomo, że maluch nie będzie się bawił z kolegą non stop, ale chociaż te pół godziny dziennie. No i fajnie jest też mieć znajomych, którzy przechodzą przez te same rozkminki, co ty.
Co spakowaliśmy na kemping z dzieckiem w Australii?
Mata piknikowa
Matę piknikową zabieram ze sobą wszędzie — na plażę, do parku, na kemping. Udało mi się kupić taką, która nie zajmuje zbyt dużo miejsca, łatwo się składa i dobrze kryje bród. Na rogach ma malutkie pętelki — patyczkami można ją przybić do ziemi, aby nie odleciała.
Krem z filtrem i sprej na komary
Krem z wysokim SPF — 30 lub 50 — do w Australii, na kempingu i na plaży, must have. Mamy go zawsze ze sobą. Dla Hugo staramy się kupować te delikatniejsze, tworzone z naturalnych składników. Mają one zazwyczaj maksymalny filtr SPF30. W sumie mieszkają w Queensland, gdzie zachorowalność na raka skóry jest największa na świecie, nigdy nie wychodzimy z domu niewysmarowani.
Zabieramy ze sobą również spreje przeciw komarom, bo komary szczególnie podczas biwaków potrafią uprzykrzyć wszystko. Znowu — stawiamy na te bardziej naturalne i nie używany, gdy nie trzeba. Szczęśliwie Hugo nie ma reakcji na ugryzienia. Dodatkowo można też zabrać rozkładaną małą moskitierę, chociaż my nigdy z niej nie skorzystaliśmy
Składana wanienka
Składana wanienka Stokke od początku była naszą domową i jedyną wanienką. Sprawdziła się też podczas kempingów. Można ją złożyć na płasko i nie zajmuje dużo miejsca. Ma dość wysokie ścianki, co to jest dużym plusem. Plus jest taki, że mońża w niej zmywać gary, jeśli nie ma wyjścia. Dziś, gdy Hugo jest starszy, zabieram go ze sobą pod prysznic lub… opłukuję wodą z wiadra, dając mu dużo radości.
Zapas ubrań na różne warunki pogodowe
Nawet w Australii noce potrafią być chłodne! Potrafią być też okrutnie duszne. Pakując się, trzeba wziąć pod uwagę warunki pogodowe w danej porze roku i w danym regionie kraju — i być przystosowanym na wszystko. Nie ma nic gorszego niż zmarznąć w nocy albo o poranku!
Wózek, który sprawdzi się w każdym terenie. I nosidło
Zabieranie miejskiego wózka na kemping mija się z celem, możecie zostawić go w domu. Ale jeśli tak, jak my macie wózek Thule (lub podobny) — spakujcie go.
Thule Urban Glide 2 to moim zdaniem najlepszy sprzęt jeżdżący dla dziecka, jaki można sobie wymarzyć. Sprawdza się w każdym terenie — i miejskim, i wiejskim. Ma duży daszek, który dobrze chroni przed słońcem i przewiewną siatkę za głową, która daje przewiew. Wykonany jest z wysokiej jakości materiałów i z wysoką dbałością o szczegóły. Jest wygodny na spacery i na drzemki dla małych i większych dzieci.
Przy maluchu przyda się także nosidło. W nowym otoczeniu bobas może potrzebować więcej bliskości niż zwykle. Ty zresztą też.
Wygodne krzesło kempingowe
Nie ma nic gorszego niż brak wygodnego miejsca do karmienia dla młodej mamy! Z czasem jest ci wszystko jedno, czy siedzisz na kamieniu, czy na kanapie, ale przy pierwszym dziecku, na początku macierzyństwa po prostu musi być wygodnie. Zresztą — dla mnie wygodne krzesło kempingowe to podstawa. Dlaczego mam się męczyć i udawać, że nie ma znaczenia, czy gniecie w dupkę i bolą plecy, jeśli to właśnie ma znaczenie?!
Dwulatkowi przyda się jego własne krzesełko. I da mu mnóstwo frajdy.
Jeśli kempingowanie to wasze klimaty i tak, jak my czujecie się dobrze w terenie, uda się także z małym dzieckiem. Jeśli to dla was nowa przygoda — po prostu lepiej się przygotujcie i spróbujcie. Tylko w ten sposób przekonacie się, czy warto czy nie. A Australia to naprawdę świetne miejsce na kempingi i road tripy! Zaplanuj wyjazd i sprawdź, co spakować na road trip w Australii.
Potrzebujesz pomocy z zaplanowaniu wakacji w Australii? Napisz do nas na heyjuliaandsam@gmail.com