Uluru to dziś chyba największa atrakcja Australii — olbrzymi kamień na pustyni, kryjący aborygeńskie tajemnice, przyciąga niczym magnes. Uluru, nazwane przez kolonizatorów Ayers Rock, powinno znaleźć się na twojej liście miejsc do odwiedzenia. Sprawdź, jak zorganizować wyjazd do Uluru na własną rękę, zobaczyć to, co najciekawsze i nie zwariować od upałów lub natrętnych much.
To miejsce ma w sobie coś wyjątkowego i czaruje tą dziwną energią. Oprócz duchowych doznań wycieczka w okolice Uluru pozwala poznać przynajmniej ułamek najstarszej kultury świata i zrozumieć aborygeńskie wartości. No i to Outback, a Outback jest świetny!
Kilka słów o Uluru
Uluru (u-la-ru) nazywane bywa sercem Australii i znajduje się niemal na samym środku kontynentu na Terytorium Północnym. Daleko jest tu z każdej strony, przez co niby zwykła wycieczka do Uluru staje się sporą wyprawą. Do najbliższego miasta, Alice Springs, jest około 400 kilometrów, a lot na wybrzeże zajmuje przynajmniej 3 godziny.
Uluru mieści się na terenie Parku Narodowego Uluru-Kata Tjuta. To ogromna formacja, który w najwyższym punkcie mierzy prawie 350 metrów, a w obwodzie około 10 kilometrów. Australijczycy nazywają je po prosty The Rock, czyli Kamień. Uluru jest samotną górą z piaskowca zwaną twardzielcem, a charakterystycznej barwy nadaje tlenek żelaza. Niektórzy mówią, że to monolit, ale geolodzy unikają tego określenia.
Na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO wpisane jest dwukrotnie, zarówno z powodów geologicznych, jak i przez wartości kulturowe. Dla ludzi Anangu, pochodzących z plemion Centralnej Australii rdzennych mieszkańców tych ziem, Uluru jest miejscem świętym oraz dzisiaj symbolicznym — o tej symbolice i zmianach zakazujących wspinaczki możecie poczytać tutaj.
Kilka słów o Kata Tjuta
Kata Tjuta (zwane również The Olgas) to inne, zdecydowanie rzadziej odwiedzane, a równie ważne formacje skalne, którą znajdują się w tym samym parku narodowym, kilkadziesiąt kilometrów od Uluru (nie, nie da się dojść tam piechotą). To miejsce jest również bardzo ważne dla autochtonów i wygląda fenomenalnie!
Kiedy najlepiej jechać do Uluru
Uluru znajduje się na terenach półpustynnych, a pogoda jest tu dość ekstremalna. Może być niemiłosiernie gorąco, ale też bardzo zimno, dlatego termin trzeba wybrać uważnie.
Do Uluru najlepiej wybrać między kwietniem a początkiem listopada. Temperatury w ciągu dnia wynoszą wtedy od 22 do 30 stopni, a noce są chłodniejsze. Uwaga: w czerwcu, lipcu czy sierpniu, czyli australijską zimą temperatura nocą potrafi spać poniżej zera!
Wycieczki do Uluru nie polecamy australijskim latem, czyli między listopadem a marcem. Jeśli wybieracie się do Australii na Boże Narodzenie czy Sylwestra darujcie sobie te okolice. Jest upalnie, nieziemsko upalnie (to, że lubicie „ciepełko” nic tu nie zmienia), a wokół krąży niezliczona ilość natrętnych much. Ze względu na wysokie, niebezpieczne dla zdrowia temperatury spacery są możliwe jedynie o poranku, a od południa wiele szlaków bywa zamkniętych. Zdarza się, że zamknięty jest cały park.
Jak dojechać do Uluru
Uluru jest daleko od wszystkich innych miejsc w Australii. Trzeba zostawić sobie trochę dodatkowego czasu na wycieczkę.
Samolot do Uluru (Ayers Rock) + transport na miejscu
Do Uluru (Ayers Rock) można dolecieć bezpośrednio z Sydney, Melbourne, Brisbane, Cairns, Darwin i Adelajdy liniami Jetstar, Virgin Australia oraz Qantas. Lotnisko Connellon Airport znajduje się w pobliskim Yulara, a wyszukując loty najlepiej wpisać „Ayers Rock”.
Loty z Sydney, Melbourne, Cairns do Uluru i z powrotem odbywają się codziennie. Z pozostałych miast tylko kilka dni w tygodniu i trzeba wziąć to pod uwagę planując podróż. Cena lotu w jedną stronę wynosi zazwyczaj około $250 AUD lub więcej. Przy dokonywaniu rezerwacji należy sprawdzić, czy bagaż jest w cenie (Jetstar to linie budżetowe).
Po przylocie potrzebny będzie transport do bazy noclegowej w Ayers Rock Resort. Można skorzystać z busika oferowanego przez hotel lub wynająć auto na lotnisku. Polecamy tą drugą opcję. Wynajęcie auta daje swobodę i ułatwia zwiedzanie parku, który jest ogromny.
Wypożyczając auto koniecznie sprawdźcie szczegóły umowy. Większość wypożyczalni ma zapis o ograniczonej liczbie kilometrów i dodatkowych opłatach za przekroczenie limitu. Jeśli będzie zwiedzać tylko Uluru-Kata Tjuta National Park raczej zmieścicie się w limicie. Jeśli dodatkowo zaplanujecie podróż do kanionu Kings Canyon, kilometrów będzie zdecydowanie więcej, ale i tak będzie się opłacać.
Wszystkie informacje praktyczne o wynajmowaniu samochodów w Australii znajdziecie tutaj.
Samolot do Alice Springs + dojazd do Uluru
Inną opcją jest lot do miasta Alice Springs. Połączeń jest zdecydowanie więcej i są sporo tańsze. Należy jednak pamiętać, że Alice Springs położone jest prawie 500 kilometrów od samego Uluru! Z Alice Springs do Uluru można dojechać wynajętym samochodem, kamperem lub wykupić transport autobusem albo wycieczkę.
Wynajem kampera jest zazwyczaj bardziej opłacalny niż wynajem samochodu. Dodatkowo macie w ten sposób rozwiązaną kwestię noclegu, chociaż oczywiście nie musicie z niej korzystać, a na nocleg możecie zatrzymać się w zajeździe (tzw. roadhousie). Podróż w dwie strony powinniście zaplanować przynajmniej na 3 dni, a po drodze, oprócz Uluru, zobaczyć Kings Canyon.
Jeśli wolicie, aby to ktoś zorganizował waszą podróż z Alice Springs do Uluru, skorzystajcie z wycieczki (a wybór jest duży). Łatwej i pewnej rezerwacji możecie dokonać przez stronę Get Your Guide:
- 3-dniowa wycieczka kempingowa z Alice Springs do Uluru i z powrotem od $445
- 5-dniowa przygodowa wycieczka 4×4 przez Czerwony Środek kraju od $1225
Z Alice Spring do Yulary (czyli pod Uluru) możecie też polecieć liniami Qantas. Lot trwa tylko 45 minut.
Pociąg do Alice Springs + dojazd do Uluru
Jeśli lubicie kultowe przejażdżki koleją, na pewno słyszeliście o pociągu Ghan. Trasa wiedzie z położonej na południu Adelajdy, do położonego na północy Darwin, z przystankami po drodze. Niestety taka eskapada będzie droga, a czas na zwiedzanie ograniczony. Więcej o tej trasie tutaj.
Road trip do Uluru
Na pewno najciekawszą opcją dla tych, którzy mają więcej czasu, jest road trip do Uluru-Kata Tjuta National Park. To prawdziwa przygoda, a po drodze można zahaczyć o inne niezwykłe miejsca i poznać klimat Outbacku. Co ważne, na taką wyprawę nie jest niezbędne auto terenowe.
Pamiętajcie o ogromnych odległościach i zazwyczaj krótkich dniach. Z Sydney do Uluru jest około 3000 kilometrów, z Melbourne – 2300, z Perth ponad 3500, z Darwin – 2000, a z Cairns około 3000 kilometrów. Tak, w Australii wszędzie jest daleko, szczególnie wtedy, gdy podąża się na czerwony środek. Ale wrażeń i wspomnień będzie ogrom.
Ofertę dostępnych kamperów możecie sprawdzić tutaj.
Gdzie spać przy Uluru
Samo Uluru znajduje się na terenie Parku Narodowego Uluru-Kata Tjuta, na którego terenie można przebywać tylko w dzień. Nie można skryć się w krzakach i przenocować. Park trzeba opuścić przed zamknięciem bram, inaczej zostanie się wyproszonym przez obsługę.
Przy Uluru znajduje się tylko jeden kompleks noclegowy, Ayers Rock Resort, który oferuje różne opcje zakwaterowania – od kempingu do wielogwiazdkowego hotelu. Wszystkie wersje są niestety drogie (a niektóre absurdalnie drogie). Zwykłe miejsce na kempingu kosztuje od $40 AUD. Moim ulubionym hotelem jest niedawno odnowiony Desert Garden Hotel.
Ayers Rock Resort ma monopol na nocleg w tej okolicy, więc niestety nie znajdziecie alternatywy, a spanie „na dziko” może zostać ukarane wysokim mandatem.
Ci, którym nie przeszkadzają dłuższe dojazdy, mogą zatrzymać się w zajeździe położonym ok. 100 kilometrów od Uluru, Curtin Springs. Miejsca kempingowe bez prądu są tu darmowe, a ceny bungalowów do zaakceptowania.
Gdzie jeść przy Uluru
Jedyne knajpy w okolicach Uluru znajdziecie w kompleksie Ayers Rock Resort. Jest tam kilka barów i restauracji. Są drogie i droższe, a jakość jedzenia bywa rożna. Na pewno warto wybrać się do Outback Pioneer BBQ, gdzie na grillu samemu przygotowuje się dania, a można spróbować mięsa z krokodyla czy kangura.
Mała kawiarnia znajduje się także pod samym Kamieniem, na terenie parku narodowego. W menu przekąski kiepskiej jakości.
Jeśli podróżujecie kamperem lub autem i macie małą kuchenkę, zdecydowanie najbardziej opłaca się gotować samemu. Zakupy zróbcie jeszcze w Alice Springs, wybór i ceny będą atrakcyjniejsze.
Co z kolacją pod gwiazdami z widokiem na Uluru? W Ayers Rock Resort można wykupić taką turystyczną atrakcję. Kolacja Tali Wiru to super doświadczenie w cenie $375 dolarów. Druga, tańsza wersja, Sounds of Silence, nie jest już aż tak przyjemna.
Jak zwiedzać Uluru
Bilet wstępu
Wstęp do Parku Narodowego Uluru-Kata Tjuta jest płatny. Trzydniowy karnet kosztuje $25. Można go nabyć na bramce wjazdowej lub kupić przez internet tutaj.
Transport
Na terenie parku nie ma transportu, a park jest on olbrzymi. Najlepiej zwiedzać go niezależnie, własnym lub wypożyczonym samochodem. Można równie skorzystać z oferty Ayers Rock Resort i wykupić karnet na busika Hop On – Hop Off, który dowozi w popularne punkty.
Gdzie zacząć
Przy Kamieniu znajduje się informacja turystyczna i centrum kultury, Cultural Centre. Jeśli nie macie planu zwiedzania, zacznijcie tam. W Cultural Centre dostaniecie mapy i wskazówki. To też dobre miejsce, aby nauczyć się o aborygeńskich tradycjach i sposobie życia. W galerii obok można kupić obrazy malowane przez tuziemców.
W informacji dostępne jest darmowe wifi (działa różnie), a oficjalny hasztag parku do oznaczania zdjęć i wpisów to #seeUluru
Spacer wokół Uluru
Trasa wokoło Uluru ma około 10 kilometrów, a spacer ten to doświadczenie obowiązkowe. Ścieżka jest długa, ale szczęśliwie teren płaski. Trzeba jedynie pamiętać o wysokich temperaturach, a marszrutę najlepiej zacząć z samego rana. Zabierzcie ze sobą zapas wody i jakieś przekąski. I patrzcie na znaki — są fragmenty Kamienia, który nie wolno fotografować. Idąc tą trasą, będziecie mieli okazję zajrzeć we wszystkie zaułki i dojść pod samą ścianę. Połóżcie dłoń na pomarańczowej skale i doceńcie niezwykłą chwilę.
Uluru można objechać również na rowerze lub segwayu. Wypożyczalnia znajduje się przy Centrum Kultury.
Mala Walk, czyli darmowy spacer z przewodnikiem
O poranku warto wybrać się na darmowy spacer z lokalnym przewodnikiem trasą Mala Walk (godziny rozpoczęcia sprawdźcie w informacji, bo zmieniają się w zależności od pór roku). Spacer trwa niecałe 2 godziny. To doskonała okazja, aby zapoznać się z aborygeńskimi wierzeniami, historią i geologią miejsca.
Inne szlaki
Przy Uluru jest kilka krótkich szlaków spacerowych:
- Liru Walk zaczyna się w Cultural Centre i kończy przy Mala Walk, ma ok. 4 kilometrów, a spacer zajmuje półtorej godziny.
- Lungkata Walk ma 4 kilometry i spacer zajmuje około półtorej godziny.
- Kuniya Walk do zbiornika wondnego Mutitjulu ma kilometr i zajmuje jakieś 45 minut.
Wschody i zachody Słońca
Czy warto – spytacie? Warto! Zarówno wschody jak i zachody słońca nad Uluru są fantastyczne!
- Wschód słońca nad Uluru oglądać najlepiej z punktu Talinguru Nyakunytjaku. Stańcie na tylnej platformie, bo na tej przedniej będą dzikie tłumy.
- Zachód słońca nad Uluru najlepiej oglądać z Sunset Viewing Area niedaleko od bram parku. Przyjedźcie odpowiednio wcześniej i weźcie szampana (kieliszki możecie pożyczyć z hotelu).
Rozważcie także oglądanie wschodu z miejsca polecanego na zachód i odwrotnie. Widoki wciąż będą cudowne, a wy będziecie mieć więcej intymności.
Nocne widoki
Niebo na Outbacku jest pełne gwiazd! Niestety, na terenie parku nie wolno przebywać nocą, ale warto przejść się na punkt widokowy Uluru Lookout, który znajduje się w Ayers Rock Resort.
Wspinaczka na Uluru
Od października 2019 roku wspinaczka na Uluru jest całkowicie zakazana. Poczytacie o tym tutaj.
Czy warto zobaczyć Kata Tjuta
Koniecznie! Planując wyjazd do Uluru nie możecie pominąć Kata Tjuta, czyli pomarańczowych, wielokształtnych kopuł, znajdujących się w tym samym regionie. Wielu mówi, że to właśnie to miejsce robi największe wrażenie! Kata Tjuta to niemniej ważne, święte miejsce dla ludzi Anangu. Są tam dwie ścieżki spacerowe:
- The Valley of Winds: to 7,5 kilometrowa trasa; wystarczy zrobić połowę i zawrócić, bo to pierwszy fragment jest najciekawszy. Jest przepięknie i to nasz ulubiony szlak w parku.
- Walpa: to 2,5 kilometrowa trasa, mniej spektakularna, chociaż widok wysokich ścian zachwyca.
Wyjazdu do Uluru: podsumowanie
- Muchy: australijskie muchy potrafią zrujnować pobyt i nie ma tu odrobiny przesady. Najgorsze są latem, a najmniej jest ich zimą. Rozważcie zakup siatki zakrywającej twarz.
- Woda: w upale łatwo się odwodnić. Weźcie bidon, a na szlakach spacerowych bez problemu go uzupełnicie. Warto też kupić większą butelkę wody przed lotem na środek kontynentu – na lotach krajowych wodę możecie zabierać na pokład.
- Auto 4×4: aby zwiedzić Park Narodowy Uluru-Kata Tjuta samochód terenowy NIE jest potrzeby.
- 3 dni: na wyjazd w okolice Uluru warto zaplanować przynajmniej trzy dni. Bez względu na to, jak zorganizujemy wycieczkę, wrażenia na pewno będę niezapomniane.
- Mapy: wszystkie mapy, ceny i godziny otwarcia, znajdziecie tutaj, na stronie Parków Narodowych Australii. Można ściągnąć też aplikację na telefon z informacji praktycznymi.
- Organizacja wyjazdu: jeśli potrzebujecie pomocy z zaplanowanie pobytu, napiszcie na whereisjuli@gmail.com
O wycieczcie na Uluru i pierwszych wrażeniach możecie przeczytać tutaj.
Bardzo ciekawy i pomocny wpis Julio. Odwiedzam córkę w Gold Coast. Czy masz może jakiś pomysł jak tu dołączyć do kogoś by razem wyruszyć do Uluru?
Cześć!
Super wpis, dzięki za wszelkie wskazówki. Wybieramy się w połowie lutego do Australii i nadal się głowię czy warto, będąc tam raz w życiu, odwiedzić Uluru zważając na upały i muchy 🙂 Co Ty byś zrobiła?
Cześć! Cieszę się, że wskazówki się przydały. Ja w lutym bym nie jechała – polecam skupić się na południu Australii – od Brisbane, przez Sydney, Melbourne, Tasmanię, Adelajdę i Kangaroo Island, plus zachodzie – Perth, Margaret River, i od Perth na północ w stronę Exmouth.
Julio,
lecę w lutym do Perth. Marzy mi się Uluru… masz jakieś sugestie, jak się tam dostać z Perth?
Serdecznie pozdrawiam 🙂
Genialny, wyczerpujący, mega praktyczny opis. Musze kiedys tam pojechac:-) dzieki Julia!
Moja znajoma była w Australii na Uluru. Powiedziała, że dla niej jako Polki z zimniejszego klimatu, to pogoda była piekielna. Wzięła ze sobą 1,5 litrową butelkę wody, która się skończyła po 20 minutach. Mówiła, że była, zobaczyła to niesamowite miejsce, ale nigdy więcej 😉
Hej Juli!
proszę powiedz czy da się “wytrzymać” przy Uluru cały dzień od wschodu do zachodu słońca? Z Twoich relacji wychodzi mi, że spędziłaś taki dzień razem z Twoją Mamą, aczkolwiek nie jest to jasno stwierdzone… 🙂
Ja wybieram się do Australii na 4 tygodnie października i jednym z punktów jest Uluru.
Już zorganizowałem sobie loty do Ayers Rock Resort – pierwszy dzień przylot, pełne dwa dni na miejscu i czwarty dzień wylot. No i tak się zastanawiam, czy możliwe jest (i rozsądne) wykupienie transportu, z Ayers Rock Resort, na “wschód słońca”, zrobienie kilkunastu kilometrów w ciągu dnia i powrót do Ayers Rock Resort po obejrzeniu zachodu słońca? Tak sobie wymyśliłem, że jeden pełny dzień poświęciłbym na Uluru, a drugi na Kata Tjuta.
Daj znać / poradź co o tym myślisz.
Pozdrawiam
Radek
Hej Radek! Tak, myślę, że się da i że to dobry pomysł, jeśli okolica ci się spodoba. Zgaduję, ale myślę, że wielu osób tak robi. Ja też spędziłam tam cały dzień, od świtu do zachodu. Tylko weź sobie jakiś zapas jedzenia 🙂
Dzięki za odpowiedź/podpowiedź 🙂
Tak, zdecydowanie zaopatrzę się dobrze w żywność, wodę i siatkę na muchy 🙂
Droga Julio,
ja bym tutaj dodała jeszcze jedną formę transportu: autostop 🙂
Opcja zdecydowanie najtańsza, i moim skromnym zdaniem zdecydowanie najciekawsza. Samochody, które jeżdżą przez outback to zwykle albo wielkie tiry tzw. road train’y (można złapać jednego stopa nawet na kilka tysięcy kilometrów 🙂 ) albo turyści, którzy jadą zobaczyć Uluru (i można się razem z nimi dostać bezpośrednio pod samą górę ). I wszyscy chętnie się zatrzymują i pomagają, bo to przecież pustkowie i nie można zostawić tu człowieka na pastwę losu, kangurów lub dingo 😉
Zdecydowanie polecam, jeśli kogoś nie gonią terminy i może mieć kilka dni wolnego w zapasie. Chociaż, paradoksalnie, może to też zająć mniej czasu niż innymi środkami transportu, bo przecież gdy nasz kierowca musi w końcu zrobić sobie przerwę i idzie spać, my zawsze możemy podziękować, grzecznie się pożegnać i ruszyć dalej, z kolejną zatrzymaną “ofiarą” naszej podróży 🙂
W każdym razie, niezależnie od tego jaki transport wybierzemy, zgadzam się z Tobą, że zdecydowanie warto tam dotrzeć, zarówno do Uluru jak i do Kata Tjuta.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
No i dzięki, że dodałaś to do listy 😉
Witaj Julio!
Jak zawsze ciekawie, obrazowo, praktycznie. Może i nam się uda kolejnym razem. Szykujemy się na kolejną wyprawę.
Ps. ignorujemy “czepiaczy”
Zdrowia i wszystkiego co najlepsze! Pozdrowienia od nas wszystkich!
Paweł M. /Radom/
O super, że się szykujecie! Koniecznie znowu do nas zajrzyjcie!
Przepraszam, właśnie doczytałam, że warto zarezerwować sobie 3 dni na pobyt:)
Nie ma za co 🙂
Julia, dziękuję za bardzo przydatny wpis. Wybieram się niedługo do Australii, mam dokladnie 17 dni do zagospodarowania na miejscu (już po odjęciu czasu na podróż z Polski). Lecimy na przełomie października i listopada, przylot i powrót z Sydney. Początkowo zakładałam, że zrobimy po prostu road trip z Cairns do Sydney, ale cały czas zastanawiam się nad Uluru. To dość droga wyprawa – jak myślisz, warto dodać Ayers Rock do naszego planu? Jeśli tak, to ile dni założyć na pobyt tam? 3-4?
Świetny wpis, bardzo przydatny. Przymierzałam się jak mogłam do zwiedzenia Uluru ale nie udało się – zły okres (grudzień, święta), zaskoczyły mnie odległości (cóż za niespodzianka). Kiedy ponownie jeszcze odwiedzę Australię wymarzone Uluru będzie moim priorytetem i wtedy raczej odwiedzę w formie road tripu camperem. Eh, marzenia!
PS. Jeśli mogę się przyczepić: magnes, nie magnez 🙂
Dzięki 😉 A Uluru serdecznie polecam.
Julio
magnez nie przyciąga
podobnie nie można być “rządnym czegoś” ( To nie ten post ale w jednym z wcześniejszych trafił się taki kwiatek – w tym kontekście słowo pochodzi od żądzy i nie ma nic wspólnego z rządem / praworządnością ).
Czepiam się …. ? Takie drobiazgi można wybaczyć blogerce …
Ale od autorki opublikowanej książki wolno oczekiwać większej staranności
Pozdrawiam
Krisie, tak czepiasz się. I zaczynam podejrzewać, że zaglądasz tu po to, żeby się czepiać. Bardzo dziękuję za Twoje uwagi, a jeśli masz ochotę zostać moim korektorem, zapraszam do kontaktu na whereisjuli@gmail.com. Przy uwagach językowych, proponuję też zadbać o interpunkcję, a komentarze pod wpisami proponuję zostawić osobom, które chcą dowiedzieć się czegoś o Australii i wycieczce na Uluru.